Buty czyli coś nowego ze starego

Miałam bardzo wygodne buty ślubne... Niestety założyłam je tylko raz, bo po całonocnych hulankach okazało się że ktoś mi mocno zarysował jeden z butów prawie do samego czubka. Butki powędrowały na kilka lat do pudełka i choć były z materiału, a nie ze skóry, to i tak żal mi było je wyrzucić.
Potem gdy zaczęłam uczyć się haftować w technice sutasz przyszło mi do głowy, żeby zakryć zadrapanie jakimś większym sutaszem. Tylko wciąż czasu i pomysłu mi brakowało. Aż do tego lata...

Oto co powstało - oczywiście zanim pomyślałam o pstryknięciu fotki, to zdążyłam już rozebrać jeden z butów (ten gorszy) stąd fotka tylko jednego :)
Przed:



W trakcie...



I po liftingu - recyklingu:



 Na koniec jeszcze spojrzenie w dół na oba buty:


Dzięki temu projektowi trochę się nowych rzeczy nauczyłam o sutaszu i choć daleko mi jeszcze do równego obszywania koralikami, to jestem zadowolona z efektu.
Buty w sam raz na uroczystości rodzinne i nogi mi się nie męczą.

Komentarze

Prześlij komentarz

Często oglądane